czwartek, 10 listopada 2016

Poród (nie) planowany

26.10.2016
Dzień jak co dzień choć torba do szpitala miała czekać na mnie w samochodzie . Ogarnęłam Lenkę do przedszkola,naczynia włożyłam do zmywarki,poprawiłam  kocyk w łóżeczku dla Majuszki sprawdziłam czy na pewno wszystko przygotowane na tip top i ubralam Lence buciki,wiadomo ze ubranie butów dwulatce to dla ciężarnej nie lada wyzwanie kiedy tylko się schyliłam Majuszka w brzuchu wypychała kolanka i nie dawałam rady sie schylić .. Spojrzałam w lustro i strzeliłam sobie ostatnie selfie z brzuszkiem choć jakoś miałam przeczucie ze jeszcze z nim wrócę do domu...

Odprowadziłam Lenke do przedszkola,uprzedzając panią ze dziś być może ktoś z rodziny odbierze mała z przedszkola.
W drodze powrotnej weszłam do piekarni po świeże bułki i wsiadłam do samochodu,coś jednak mnie tknęło by sprawdzić czy torba do szpitala na pewno jest w bagażniku.
No tak maż o niej zapomniał wiec dysząc  i sapiąc po schodach weszłam do mieszkania po torbę dałam buziaka pinczerowi i zeszłam na dol do samochodu.W radiu leciało "love my like do" :)

Termin na badanie w szpitalu miałam na 10:30 to własnie dziś miała zapaść decyzja czy poród zostanie wywołany z powodu wielkości dziecka.
Zjadłam z siostra szybkie śniadanie i o 10:15 byłyśmy już w drodze do kliniki.
Z uśmiechem przywitała nas pani ordynator i zrobiła usg i sprawdziła wszystkie przepływy Majuszki waga 3700g rozwarcie jedynie na 1cm...
Poród  mógł zostać wywołany jedynie żelem dopochwowym ale niestety nie przy tak małym rozwarciu , o wywołaniu przez tabletki nie było w ogóle mowy ponieważ przy pierwszym porodzie przez cesarskie cięcie traciłam za dużo krwi i teraz tez mogło mieć to złe skutki.
Nie myśląc w ogóe ze to ma jakieś znaczenie wspomniałam pani doktor ze od jakiegoś tygodnia rana po wcześniejszym cięciu od czasu do czasu mnie boli i ciągnie.


Decyzja o kolejnym cesarskim cięciu była natychmiastowa,ordynatorka powiedziała jedynie ze nie będa na mnie robić eksperymentów bo może skończyć sie to tragicznie dla mnie i dla dziecka. Macica mogła pęknąć a ja mogłam sie wykrwawić.
Moja reakcja? Blada twarz,łzy i przerażenie.
Mimo ze od pierwszej cesarki minęły ponad dwa lata pamiętałam doskonale jak strasznie bolało,jaka czułam sie bezradna leżąc nieruchomo,kiedy wszyscy zajmowali sie malutka Lena a ja lezalam i płakałam w poduszkę bo nie potrafiłam sie podnieść z łóżka i przebrać jej głupiego pampersa...
Emocje były na prawdę przeogromne i nie odpuszczały.
Usiadłam na fotelu pewna ze zaraz dostanę termin na cesarkę,zapytałam wiec moja siostrę kiedy ta cesarka?na to ona" no teraz zaraz za 3 godziny"
Nie potrafiłam zadzwonić do męża ze ma zwolnić sie z pracy,nie potrafiłam nawet po niemiecku powiedzieć mojej daty urodzenia a daty męża w ogóle zapomniałam...

Zaczęły sie przygotowania
Miły pan doktor którego juz znałam z widzenia pobrał mi krew i założył werflon.
Położna podpieła  mnie pod ktg akurat Majuszka miała czkawkę :)
Po 20min założyła mi cewnik(bolało jak za pierwszym razem)
Dostałam Sexy wdzianko czyt.koszula zawiązywana z tylu a tyłek na wierzchu.
Emocje juz opadły a maż był w drodze do mnie.
Kolejny raz położna podłączyła ktg i kroplówkę.
Kiedy pojawił się mój mąż przyszedł także anestezjolog który przeprowadził ze mną wywiad i sprawdził jak krzywy jest mój kręgosłup bo niestety jest i z tego powodu przy pierwszej cesarce zostałam usypana ogólnie. Lekarz powiedział ze podejmą dwie próby wkłucia jeśli sie nie powiada znieczula mnie ogólnie...
Zwolnienie blokad kół i jedziemy na sale operacyjna. Miałam mega szczęście ze akurat na dyżurze była bardzo miła asystentka lekarza Polka która o wszystkim informowała mnie po polsku.
Usiadłam na łóżku i zrobiłam koci grzbiet pani sprawdziła miejsce wbicia i poczułam ukłucie jest dość nieprzyjemne,cała sie trzęsłam ze strachu emocje wróciły,młoda pani doktor i położna bardzo mnie wspierały,poczułam ciepło w nogach i pośladkach to znak ze znieczulenie sie powiodło. Położna przez cały czas głaskała mnie by dać mi otuchy,na sali panowała bardzo miła atmosfera,lekarz do mnie podszedł pogłaskał mnie po głowie i powiedział , ze jestem bardzo dzielna i ze zaraz zaczynamy. Położyli mnie na łóżko i podpięli rożne kabelki (cos od serca,cos na palec i ciśnieniomierz)zapytałam kiedy przyjdzie mój mąż,założyli parawany i poprosili męża. Poczułam ze robi mi sie zle dostałam tlen do nosa i zastrzyk od razu było mi lepiej. Mój mąż przez cała operacje bardzo mnie wspierał głaskał,przytulał,całował.
Płacz usłyszeliśmy płacz Majeczki a juz za kilka sekund położna położyła ja koło mojej głowy byliśmy tacy szczęśliwi,wzruszeni i zszokowani ze ma tyle ciemnych włosków. Lenka miała kilka włosków i to blond a do roku była prawie łysa :) każdy kto był na sali nam gratulował. M poszedł z położna zważyć  i zmierzyć maleńka dokładnie 3700g i 51cm godz. 13.31 zapytano mnie czy chce by maz wrocil do mnie na czas zszycia bo szycie po drugiej cesarce jest dłuższe oczywiscie zchciałam by maz był blisko.
Koniec szycia i maz poszedł na sale w której czekała na nas moja siostra z Majuszka na rękach.
Okazało sie ze operacje przeprowadzał lekarz z polski a dokładnie z Bytomia czyli jakies 25km od miasta w którym mieszkałam w Polsce. Pielęgniarka zmyła jodynę z brzucha(bardzo sie cieszę ze to zrobiła bo domyć dziadostwo jest baaardzo ciezko)
Przenieśli mnie na inne łóżko i na sale pooperacyjna lezalam tam dobre 30 min co jakis czas zaglądał lekarz i sprawdzał czy nie krwawię zbyt mocno. Przewieźli mnie na sale na której czekał na mnie maz i siostra odrazu wzięłam mała na ręce była taka malutka i cieplutka. Patrzyliśmy z mężem na ta nasza kruszynkę i zachwycaliśmy sie nią. Około 19 przewieźli mnie z mała na oddział. Przyszła siostra z oddziału przedstawiła sie i powiedziała ze jeśli tylko bede czegoś potrzebować to mam dzwonic. Mała była ze mna cała noc z powodu tego ze mam wirusowe zapalenie wątroby nie mogłam karmić i nie moge karmić małej piersia. Z uśmiechem na twarzy przychodziła siostra z oddziału kiedy tylko użyłam dzwonka.

Mała pierwsza noc prawie cała przespała nad ranem dostała pierwsze mleko i to ja ja nakarmiłam. Dla kobiety ktora nie ma dzieci to nie zrozumiałe bo co ważnego moze byc w karmieniu dziecka butelka. To ze karmie dziecko butelka nie znaczy ze jestem gorsza matka,a wlasnie tak czułam sie w Polskim szpitalu kiedy nie mogłam,nie dałam rady karmić Leny,pielegniarki z wielka łaska przynosily butelke z mlekiem co wiecej mąż musiał  kupić je w aptece.

Dla każdego poród powinien byc pięknym przeżyciem nie ważne czy to poród siłami natury czy cesarka. Nadal nie rozumiem dlaczego w Polsce bliska nam osoba nie moze byc obecna podczas narodzin dziecka a w Niemczech tak.

 Dla mnie pierwsza cesarka była traumatycznym przeżyciem,Lenke wzięłam na ręce na trzeci dzien po cesarce,byłam totalnie rozsypana i zdolowana,czulam sie calkowicie niepotrzebna bo przewijał i karmił ja mąż a ja leżałam i nie mogłam ruszyć nawet ręką taka byłam osłabiona,nerki zle filtrowały,traciłam zbyt dużo krwi i dostalam mega anemii. Dwa tygodnie zbierałam sie po cięciu,dosłownie ryłam głową po podłodze by sie nie wyprostować.
Teraz wstałam z łóżka na drugi dzień,pierwsza próba zakończyła sie omdleniem niestety,ale podczas drugiej próby wstałam i o własnych siłach poszłam do toalety.

Na trzeci dzień już nie brałam tabletek przeciwbólowych,jedynie na noc.Sama w nocy wstawałam do Majki i szłam z nią po mleko.

Jestem na prawdę spełnioną kobietą.To ważne by od samego początku móc budować więź z dzieckiem.
 Powiem wam,żę nigdy wcześniej mój mąż nie podziwiał mnie tak jak teraz,ciągle powtarzał ze jestem strasznie dzielna i wytrwała.

Dziś mija 15 dzień od cesarskiego cięcia a ja zapominam się,że w ogóle miałąm cesarkę.

Trzymam za was kciuki przyszłe mamusie :*